Sędzia z Radzynia Podlaskiego niesłusznie wysłał człowieka za kratki

Sąd nie wymierzył jednak kary, ponieważ uznał to za tzw. wypadek mniejszej wagi. Stanisław T. nie poniesie więc konsekwencji za to, że niesłusznie wysłał mężczyznę za kartki.

W połowie listopada 2009 roku sędzia T. podpisał nakaz osadzenia w więzieniu Tadeusza Ch. Mężczyzna został skazany za jazdę na rowerze po pijanemu na karę ograniczenia wolności (co w praktyce oznacza prace społeczne). Tadeusz Ch. uchylał się od konsekwencji prawnych. Sąd w Radzyniu Podlaskim po analizie dokumentów zdecydował się na zastosowanie kary zastępczej, czyli osadzeniu za kratkami, ale jednocześnie zawiesił jej wykonanie. Miało to zmobilizować skazanego do spełnienia swojego obowiązku.

Sędzia T., ówczesny przewodniczący Wydziału Karnego radzyńskiego SR, nie dostrzegł w aktach wzmianki o zawieszeniu kary i zdecydował, że Tadeusz Ch. pójdzie za kratki.
Mężczyzna trafił do zakładu karnego w połowie stycznia 2010. Wyszedł po 36 dniach, kiedy okazało się, że wcale nie powinien tam przebywać. Pomyłkę zauważyli kontrolerzy nadzorujący pracę więzienia w Białymstoku.

Rzecznik dyscyplinarny lubelskiego Sądu Okręgowego domagał się usunięcia sędziego z zajmowanego stanowiska. Obwiniony sam zrezygnował z funkcji jeszcze przed ogłoszeniem orzeczenia w jego sprawie.

Sąd Dyscyplinarny zdecydował, że Stanisław T. jest winny niesłusznego osadzenia Tadeusza Ch. w więzieniu, ale odstąpił od wymierzenia kary. Jako okoliczność łagodzącą, sąd wskazał natłok obowiązków. W 2009 roku przewodniczący wydziału karnego nie miał oficjalnego zastępcy. Miało to przełożenie na ilość spraw, w których orzekał.