Taki pomnik chce wybudować Fundacja Brama Pojednania z Olszanki (woj. mazowieckie) wspólnie z lubelskim Instytutem Pamięci i Dziedzictwa Kresowego. Upamiętniałby on Ukraińców, którzy ratowali życie Polaków podczas masowych zbrodni dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów podczas II wojny światowej.
- Ta inicjatywa wyszła z naszego środowiska i jest dla nas niezwykle ważna – zapewnia prof. Włodzimierz Osadczy, prezes Instytutu Pamięci i Dziedzictwa Kresowego w Lublinie. - Chcemy, aby także dzięki niej doszło do pojednania polsko-ukraińskiego w oparciu o prawdę.
Wybór padł na Zamość
Autorem projektu pomnika jest Maksymilian Biskupski, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Ma on na swoim koncie wiele prac. To m.in. warszawski Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie czy pomnik „Wspólnej Modlitwy” w Nowym Jorku. Teraz przed nim nowe wyzwania.
- Prawda o tym co się wydarzyło na Wołyniu, ale także w innych regionach dawnej Rzeczpospolitej musi być ocalona. Chodzi oczywiście o pamięć o niewinnych, polskich ofiarach, których było tak wiele – mówi prof. Osadczy. - Jednak odpowiedzialnością za to co się wówczas stało nie możemy obarczać całego narodu ukraińskiego. Także temu ma służyć nasz pomnik.
Członkowie IPiD w Lublinie zastanawiali się w jakich miejscach mogłoby stanąć takie upamiętnienie. Brano pod uwagę kilka lokalizacji m.in. Przemyśl i Chełm.
- To były rozmowy ze środowiskami podobnymi do naszego. Nie dotarły one do szczebla samorządowego – podkreśla prof. Osadczy. - Wybór ostatecznie padł na Zamość. Dlaczego? Andrzej Wnuk, prezydent tego miasta nie jest obojętny na sprawy, które także dla nas są istotne. Chodzi m.in. o zerwanie współpracy z Tarnopolem (powodem takiej decyzji było wybranie na patrona miejscowego stadionu Romana Szuchewycza, jednego z dowódców UPA). I pan prezydent otworzył się na naszą inicjatywę. Podpisaliśmy już porozumienie w sprawie budowy pomnika.
Dużo mówi się jednak o kosztach tej inwestycji. Miałoby to być 10 nawet do 20 mln zł! Skąd takie kwoty? Profesor Osadczy odesłał nas z tym pytaniem do Maksymiliana Biskupskiego, ale był on wczoraj nieuchwytny. Wiadomo, że cały projekt miałby zostać głównie sfinansowany ze środków IPN (bez udziału pieniędzy z budżetu Zamościa), ale miasto przekazałoby na ten cel działkę. Chodzi o teren pomiędzy zamojską Rotunda i miejskim zalewem.
Kwota jest szokująca
Nie wszystkim się to podoba. Już słychać w Zamościu głosy, że pomnik może zaburzyć zabytkowy charakter Rotundy, a nawet całego Starego Miasta, które zostało wpisane na listę UNESCO, że jest zbyt duży, a jego wydźwięk artystyczny może pozostawiać wiele do życzenia. Co dalej? Na takie upamiętnienie potrzebna jest zgoda zamojskiej Rady Miejskiej. Jest szansa, że temat stanie w porządku obrad jeszcze w listopadzie.
- Trudno jeszcze powiedzieć czy tak się stanie. Nie wiadomo także jak radni odniosą się do tego pomysłu – mówi Piotr Błażewicz, przewodniczący zamojskiej RM. - Muszę jednak powiedzieć, że kwota za którą ta instalacja miałaby zostać wykonana, czyli owe 10 do 20 mln zł, jest dla wielu szokująca. A o takich pieniądzach rzeczywiście się w kuluarach mówi.
Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?