Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Partia jest martwa” kontra „Wyjdziemy wzmocnieni”. Co się dzieje w PO?

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Adam Jankowski/Polska Press
Odchodzenie działaczy, zarzuty marazmu, podnoszenie konieczności zmian liderów. Wewnętrzne wrzenie w PO jest widoczne nie tylko na szczeblu centralnym, ale też w Lublinie i regionie. – To przedsmak jesiennych wyborów do partyjnych władz – oceniają działacze.

Głośne odejścia z lubelskiej PO zaczęły się na początku tego roku. Najboleśniejsza dla partii była decyzja Joanny Muchy, która w styczniu zdecydowała o przyłączeniu się do Ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni. Potem z partii odeszli byli posłowie: Magdalena Marek i Mariusz Grad. Ten ostatni był szefem partyjnych struktur w Tomaszowie Lubelskim.

W lutym okazało się, że Grzegorz Nowakowski, od 2013 r. przewodniczący miejskich struktur PO w Lublinie, zarejestrował się jako wolontariusz Ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni. Ostatecznie z wolontariatu zrezygnował i podkreślał, że nigdy nie miał zamiaru wystąpić z PO.

– Politycy od zawsze zmieniali barwy partyjne, ale ważna jest skala, a tutaj mamy pojedyncze przypadki. Nie widzę tutaj dużego problemu dla Platformy jako całości – ocenia Michał Krawczyk, poseł PO.

Innego zdania jest działacz partii z Lublina (chce zachować anonimowość). – Odejścia to tylko wierzchołek problemu. PO w regionie jest martwa – twierdzi. - Nie ma spotkań, kiedy trzeba było robić kampanię wyborczą, to zgłaszało się ledwie kilka osób. Nie ma aktywnych struktur w Lubartowie czy Puławach, w Białej Podlaskiej mamy prezydenta z PO, ale jeśli chodzi o działalność partyjną, to ona praktycznie nie istnieje – opowiada.

Niespokojnie w radzie miasta

Nieco ponad tydzień temu Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, po raz pierwszy publicznie zadeklarował, że w wyborach samorządowych w 2023 będzie walczył o reelekcję. Wcześniej nie mówił o tym oficjalnie, jak tłumaczył, zmienił zdanie bo zaczęły się pojawiać w nazwiska innych kandydatów.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że Żuk, który jest też szefem PO w województwie zapowiedział wyborczy start, żeby uspokoić nastroje w partii i w Radzie Miasta Lublin. Zwłaszcza, że pojawiły się pogłoski, że trzy radne z prezydenckiego klubu – Jadwiga Mach, Monika Kwiatkowska i Maja Zaborowska – podjęły negocjacje w sprawie przyłączenia się do ruchu Szymona Hołowni. Żadna z nich nie należy do PO, ale ewentualne odejście z klubu czterech radnych oznaczałoby utratę przez klub większości w radzie miasta.

Jadwiga Mach zaprzecza jednak, żeby chciała przyłączyć się do Polski 2050. Zastrzega też, że na pewno pozostanie w prezydenckim klubie.

– Spotkałam się z Szymonem Hołownią, ale nasze wizje dotyczące współpracy były różne, więc na razie nie ma to dalszego ciągu. Natomiast zdecydowanie podkreślam, że nigdy nie myślałam o odejściu z klubu prezydenta Żuka – zaznacza Monika Kwiatkowska. W podobnym tonie wypowiadała się dla mediów Maja Zaborowska.

– Każdy oczywiście ma prawo szukać swojej drogi, ale żadnych zmian w klubie się nie spodziewam – zaznacza Anna Ryfka, przewodnicząca prezydenckiego klubu w radzie miasta.

– Obecnie nie prowadzimy żadnych rozmów z radnymi z Lublina – podkreśla Rafał Maksymowicz, lider Polski 2050 w województwie lubelskim.

Wymiana ciosów

W PO coraz wyraźniej kształtują się wewnątrzpartyjne frakcje. Część działaczy z Lublina od miesięcy zdecydowanie krytykuje Grzegorza Nowakowskiego. Na początku ubiegłego roku próbowali nawet odwołać go funkcji przewodniczącego – bezskutecznie. – Oceniam działalność pana Nowakowskiego skrajnie negatywnie – nie kryje Anna Ryfka.

Krzysztof Żuk w ostatnim wywiadzie dla Onetu stwierdził, że „struktury miejskie PO są pasywne”.

– Pewne jest, że Platforma w Lublinie powinna być aktywniejsza – mówi też Michał Krawczyk, poseł PO. Krawczyk jest jedną z osób wymienianych na nowego szefa miejskiej PO. On sam zastrzega, że jeszcze nie wie, czy wystartuje w wyborach.

Grzegorz Nowakowski uważa, że struktury partii w mieście działają sprawnie. – Spotkania w ostatnim czasie rzeczywiście się nie odbywają, ale to tylko ze względu na pandemię – zaznacza. – Dziwię się, że w momencie, kiedy sondaże dają nam tak niskie poparcie, część członków PO zamiast zająć się pracą organiczna, sieje ferment. Powinniśmy zaproponować własną wizję rozwoju po pandemii, a nie zajmować się wewnętrznymi przepychankami – ocenia.

Coraz wyraźniej wypowiadają się też przeciwnicy szefowania partii w regionie przez Krzysztofa Żuka. „Łączenie funkcji jest szkodliwe, nie służy budowaniu „drużyny” – tak były poseł PO Stanisław Żmijan skomentował ostatnio na Facebooku deklarację prezydenta o zamiarze starania się o reelekcję. „Skierowałem wniosek do komisji ds. zmian w statucie PO o wprowadzenie zapisu zabraniającego łączenia funkcji prezydentów i burmistrzów z funkcjami przewodniczących Zarządu struktur regionalnych i powiatowych PO” – dodał.

Politycy PO zwracają uwagę, że wymiana ciosów to przedsmak wyborów do władz lokalnych struktur PO, które mają się odbyć jesienią. – Jak zwykle w takim okresie ewidentnie przybiera na sile wewnętrzna walka w partii – mówi nam jeden z działaczy.

W tym samym czasie w partyjnej centrali trwa dyskusja na temat przywództwa Borysa Budki. – Takie problemy pojawiają się od czasu do czasu w każdej partii. Jestem przekonany, że wyjdziemy z tej sytuacji wzmocnieni – uważa poseł Krzysztof Grabczuk.

Z Krzysztofem Żukiem nie udało nam się we wtorek skontaktować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto