Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na granicy w Koroszczynie po kolejkach ani śladu. Nie wszyscy zdążyli przed sankcjami

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
fot. Łukasz Kaczanowski
Unijne sankcje na Rosję i Białoruś spowodowały ograniczenie do minimum pojazdów przekraczających przejście graniczne w Koroszczynie. – Odprawa odbywa się na bieżąco – informuje nadkom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.

Jeszcze przed świętami Wielkanocnymi kolejka tirów na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie sięgała 1000-1200 pojazdów, a czas oczekiwania wynosił nawet 40 godzin.

Był to m.in. efekt sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję. W nocy z soboty na niedzielę (z 16 na 17 kwietnia), skończył się bowiem okres przejściowy związany z zakazem transportu drogowego na terytorium UE przewoźników z Rosji i Białorusi.

- Większość z nich starała się wyjechać z Unii Europejskiej wejściem w życie zakazu – mówi „Kurierowi” nadkom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.

Aby uniknąć konsekwencji unijnych restrykcji trzeba było dokonać załadunku towaru przed 9 kwietnia i ustawić się w kolejce przed przejściem do północy z soboty na niedzielę. Wszyscy kierowcy, którym się to udało otrzymywali od celników bilet kolejkowy upoważniający do przejazdu przez granicę bez problemów.

– O ile towar, który przewozili nie był objęty zakazem wywozu z UE – zaznacza nadkom. Marzena Siemieniuk.

W najgorętszym okresie na jednej zmianie odprawianych było średnio ok. 280 ciężarówek wyjeżdżających z Polski.
To spowodowało, że kolejka z każdym dniem malała. W niedzielę wielkanocną (17.04 w ogonku ciężarówek oczekujących na wyjazd z Polski przez przejście w Koroszczynie stało 400 pojazdów, a w poniedziałek przed granicą czekało 50 tirów.
We wtorek (19.04) kolejki na przejściu w Koroszczynie nie było.

– Odprawa odbywa się na bieżąco. Ruch na przejściu jest niewielki – przyznaje Marzena Siemieniuk.

W nocy z poniedziałku na wtorek celnicy z Koroszczyna odprawili 76 pojazdów, które jechały na Białoruś. W tym samym czasie do Polski wjechało 282 samochody.

Kierowcy z pojazdów zarejestrowanych w Rosji i na Białorusi, którzy nie zdążyli opuścić terytorium Unii przed rozpoczęciem obowiązywania sankcji muszą się liczyć z karami finansowymi od 50 zł do nawet 12 tys. zł. W przypadku przejścia w Koroszczynie takie kary celnicy nałożyli na ok. 40 kierowców.

Na tym ich dolegliwości się jednak nie kończą. Część kierowców zmuszona była zwrócić towar do miejsca załadunku lub przeładować go na inny pojazd. Najczęściej jednak firmy przewozowe wybierają do transportu swojego towaru przewoźników z krajów, których unijne sankcje nie dotyczą.

Na granicy polsko-białoruskiej ruch zmalał, ale wciąż funkcjonuje w dwóch kierunkach. Zakaz nie dotyczy pojazdów, które są zarejestrowane w UE, a które wjechały na terytorium Białorusi do 16 kwietnia. Te ciężarówki muszą opuścić Białoruś do soboty, 23 kwietnia. Ograniczenia nie dotyczą także pojazdów wiozących przesyłki pocztowe lub żywe zwierzęta.

W ramach rewanżu Białoruś wprowadziła natomiast zakaz wjazdu na swoje terytorium samochodów i ciągników siodłowych zarejestrowanych w krajach UE. W nocy z poniedziałku na wtorek przez przejście w Koroszczynie do Polski wjechało 282 ciężarówki.

– To nieco więcej niż ostatnio, ale masowych powrotów nie zauważamy – dodaje Marzena Siemieniuk.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialapodlaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto