Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziesięć złotych za bochenek chleba? To wydaje się coraz bardziej możliwe

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Rolnicy zastanawiają się jak temu wszystkiemu podołać
Rolnicy zastanawiają się jak temu wszystkiemu podołać Bogdan Nowak
Ceny nawozów przyprawiają rolników o zawrót głowy. Za tonę mocznika trzeba np. średnio zapłacić 4 tys. zł, saletrzak kosztuje ok. 3,2 tys, zł, siarczan amonu – 2,5 tys. zł, np. polifoska ok. 3,8 do 4 tys. zł. Bardzo droga jest także m.in. sól potasowa czy wapno tlenowe. Co z tego może wyniknąć?

- Rolnicy patrzą na to co się dzieje po prostu z przerażeniem. Nasza praca przestaje się opłacać – martwi się Jolanta Siek, współwłaścicielka gospodarstwa rolnego w Łabuńkach Drugich (pow. zamojski). - Koszty wzrosły ogromnie, wielokrotnie. Jeśli np. saletra amonowa w ub. roku kosztowała 900 zł za tonę, a teraz w zależności od producenta jest to od 4 do 6 tys. zł, to o czym tu można mówić? To jest przecież pięciokrotny wzrost cen! Tak jest także z innymi nawozami.

Ogórki jeżdżą do Sandomierza

Pani Jolanta ma kilkunastohektarowe gospodarstwo. Znaczną jego część zajmują obecnie uprawy zbóż. Nawozy sztuczne stanowią ogromną część kosztów ich produkcji.

- Trudno mi teraz oszacować jaki to jest dokładnie procent, ale na pewno pokaźny – tłumaczy Jolanta Siek. - Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że np. cena zbóż na skupach także podskoczyła. W ub. roku było to średnio od 700 do 900 zł za tonę, teraz jest ok. 1550 zł. Tyle, że do produkcji np. pszenicy i innych upraw potrzebne są także środki ochrony roślin, które także bardzo podrożały. Efekt jest taki, że nie tylko uprawa zbóż przestaje się rolnikom opłacać.

Ma to więcej przyczyn. To wzrost cen energii i gazu oraz m.in. wysoka inflacja. Kłopot jest także w tym, że np. dostawcą dużej części nawozów na polski rynek były dotychczas Rosja i Białoruś. Wojna za nasza wschodnią granicę tę sytuację zmieniła. Wiele osób to dostrzega i ma złe przeczucia. Od pewnego czasu mówi się, że cena bochenka chleba jesienią może wynosić nawet 10 zł. To czarny scenariusz, ale czy niemożliwy?

- Trudno go moim zdaniem wykluczyć. I to nie będzie zależne od rolników, ale raczej od pośredników czy właścicieli sklepów – podkreśla Jolanta Siek. - Pokażę na przykładzie jak ten mechanizm wygląda, działa. Zajmujemy się także ogrodnictwem. My obecnie pęczek koperku sprzedajemy po 1,2 zł. Jednak handlarz oferuje ten sam, kupiony od nas towar już za 2,5 zł. To jest ponad drugie tyle! Nie tylko to szwankuje. Bo nie ma np. w naszej okolicy gdzie sprzedać ogórków czy kapusty.

Dlaczego? Jak tłumaczy Jolanta Siek, giełdy rolnicze mizernie funkcjonują, wiele małych sklepów upadło, a hipermarkety mają swoich dostawców.

- W efekcie z okolic Zamościa musimy wozić nasze ogórki aż do... Sandomierza, nie zważając na same koszty dojazdu. Bo nie mamy innego wyjścia – mówi Jolanta Siek. - Podobnie działają także inni ogrodnicy. Myślę zatem, że kłopoty z cenami żywności są związane z wieloma czynnikami.

Porzucić rolnictwo

Martwią się także inni gospodarze. - Jeśli przeciętnego rolnika praktycznie przestaje być stać na same nawozy, to jak ma to wszystko normalnie funkcjonować – żali się pan Adam, gospodarz z okolic Sułowa. - Naprawdę coraz więcej osób myśli o tym, żeby rolnictwo po prostu porzucić. Co mamy jednak robić w zamian, gdzie znaleźć zatrudnienie? Tylko duże gospodarstwa to wszystko przetrzymają. Mali rolnicy już są w ogromnym kłopocie. Tracą także konsumenci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dziesięć złotych za bochenek chleba? To wydaje się coraz bardziej możliwe - Zamość Nasze Miasto

Wróć na bialapodlaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto