- Ta sprawa ma wiele niedomówień, oskarżony w swojej obronie oczernił wiele osób, także policjantów. Niektóre media mocno przesadzają twierdząc, że Adrian B. jest niewinny - ocenia Jarosław Janicki, rzecznik komendy miejskiej w Białej Podlaskiej. - Świadkowie których wskazał Adrian B. nie byli wiarygodni – zapewnia.
Do pobicia doszło dwa lata temu w pobliżu jednej z dyskotek w Białej Podlaskiej. Jak twierdził poszkodowany, Adrian B. napadł na niego, dotkliwie pobił, a potem okradł. Po całym zdarzeniu, Adrian B. mówił, że nie pamięta z kim był tego wieczoru, nie udało mu się wskazać żadnych świadków. Dopiero po miesiącu zgłosił znajomych, z którymi jak twierdził, w dniu pobicia bawił się w zupełnie innym miejscu.
Pokrzywdzony trzykrotnie wskazał Adriana B., jako napastnika. Najpierw rozpoznał go na zdjęciu, potem na tzw. okazaniu za lustrem weneckim, a na koniec w bezpośredniej konfrontacji z udziałem policji. - Jednak po jakimś czasie zmienił zdanie – dodaje Jarosław Janicki. - Twierdził, że nie jest pewny, czy to Adrian B. go pobił, a nawet uznał, że to był ktoś inny.
– Z zeznań jednego ze świadków wynikało, że ktoś z bliskiego otoczenia oskarżonego groził Łyczewskiemu - mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jednak sąd nie dał wiary wersji Adriana B. – 3 sierpnia 2010 r. wydał prawomocny wyrok i skazał go na dwa lata więzienia – podkreśla Ozimek.
Adrian B. nie daje za wygraną. O swojej niewinności zapewnia w lokalnych mediach. Ale jak mówi Ozimek, to już niczego nie zmieni: - Klamka zapadła. Dalsze odwoływanie się od wyroku nie ma już żadnego sensu. Za popełniony czyn Adrian B. musi ponieść konsekwencje - kwituje.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?