Małe gazele i gibon - narodziny w zamojskim zoo. ZDJĘCIA

Mały gibon o niezidentyfikowanej dotychczas płci przyszedł na świat około tygodnia temu. Na razie wciąż kurczowo trzyma się mamy, ale już otworzył oczy:

- Gdy sprawdzimy płeć maleństwa, ogłosimy na Facebooku konkurs na wybranie imienia dla gibona – zapowiada Łukasz Sułowski, zastępca dyrektora zamojskiego ogrodu.

Rodzice małego gibona, Nias i Kyra poznali się około 1,5 roku temu i od razu przypadli sobie do gustu. Do tego stopnia, że na wiosnę tego roku do zarządców ogrodu zgłosiła się zbulwersowana kobieta sugerując, że gibony powinny nosić pampersy. Bo ich niecne poczynania widzą przecież dzieci!

Jednak gibony najwyraźniej niewiele sobie z tego zrobiły i dzięki temu ich maleństwo przyszło na świat i wkrótce zacznie cieszyć nasze oczy – gdy tylko „odklei się” nieco od mamy.

A już od wiosny wesołe małpy będą miały wygodniejszy i bardziej naturalnie wyglądający wybieg - nie będzie już masztów z drewnianych tyczek, ale prawdziwe drzewa połączone drabinkami i linami, po których będą mogły skakać do woli.

Radosnym wydarzeniem w zamojskim zoo są też pierwsze w Polsce narodziny dwóch małych gazeli dorkas. Przed rokiem do zamojskiego zoo przyjechały cztery samice tych gazeli z zoo z Hanoveru. Ich męski towarzysz pojawił się późną wiosną tego roku - dyrekcja zoo sprowadziła go z południa Hiszpanii, z zoo w Jerez de la Frontera. Jesienią pracownicy zoo zauważyli, że trzy gazele się zaokrąglają. Małe niespodzianki przyszły na świat kilka dni temu:

- W czwartek rano pielęgniarz przyniósł nam radosną wiadomość, że na sianku leżą dwie malutkie gazelki – mówi Łukasz Sułowski – Na razie są wielkości kota. Zostały już zachipowane. Sprawdziliśmy im również płeć; to dwa koziołki.

Na tym jednak prawdopodobnie nie koniec, bo na rozwiązanie czeka trzecia samica: - Zamojskie zoo nigdy nie słynęło z sukcesów hodowlanych, ale teraz w końcu mają dobre warunki i rewanżują się tym co najlepsze. Ilość przychówku, poza liczbą turystów, jest miarą jakości zoo – cieszy się zastępca dyrektora ogrodu.

Obok narodzin, zoo wzbogaciło się też o lokatorów przyjezdnych. Przy Szczebrzeskiej zamieszkał przepiękny gołąb – koroniec plamoczuby:

- Koroniec to największy gołąb na świecie. Zaliczany jest do grona najpiękniejszych ptaków na naszej planecie. Jest turkusowo-niebieski z pierzastym czubem na głowie. U nas można go zobaczyć na wybiegu z pazurkowcami przed zoo. Bez konieczności kupowania biletów – zachęca Łukasz Sułowski.

Nowość znajdziemy też w środkowym wybiegu, obok korońca – tutaj mieszka od niedawna włochaty pancernik o imieniu Faust, nazywany pieszczotliwie przez pracowników Pancerfaustem. Zwierzak całymi dniami przekopuje korę na podłodze wybiegu.: - Pancernik szuka osoby, która honorowo go adoptuje. Zwierzak jest bardzo sympatyczny, oswojony, daje się pogłaskać – mówi wicedyrektor.

Na tym nie koniec nowości. Przy Szczebrzeskiej pojawiły się też dwa malutkie (wielkości średniego psa) jelonki dżunglowe – dikdiki, które do tej pory można było oglądać jedynie w zoo w Łodzi. Wybieg dla digdików przygotowany będzie wiosną, niedaleko wybiegu tygrysa, w tylnej części zoo, przy ul. Dzieci Zamojszczyzny. Na razie zwierzaki zimę spędzą w ogrzewanej stajni dzieląc ją z kozami , przebywającymi w sąsiednim boksie.